loader

Szpital w Toszku jako miejsce pamięci

W 1881 roku władze miasta Toszka (niem. Tost) podjęły decyzję o utworzeniu na terenie zlokalizowanego w tym miejscu dawnego garnizonu wojskowego Prowincjonalnego Domu Pracy Przymusowej. Od 1890 roku oficjalna nazwa tej instytucji to: Prowincjonalny Zakład Lecznictwa i Opieki. Pacjenci w ramach terapii pracowali na polach należących do Zakładu i dzięki temu instytucja ta była samowystarczalna.

W czerwcu 1940 roku władze niemieckie przekształciły Zakład w Oflag (skrót od Offizierslager für kriegsgefangene Offiziere), czyli obóz, w którym przebywali oficerowie wzięci do niewoli. Do Toszka (Tost) zaczęły przybywać koleją transporty jeńców brytyjskich wziętych do niemieckiej niewoli na terenie Francji. Pierwszy transport ok. 800 internowanych dotarł do miasta 11 października 1940r. Byli to jeńcy z obozu w Huy (Belgia). W toszeckim obozie przebywali jeńcy brytyjscy, francuscy i amerykańscy, mi.in.: Giles Romilly, siostrzeniec W. Churchilla i znany angielski pisarz i satyryk Penham Grenville Wodehouse.

W kwietniu 1944 roku rozpoczęto przenoszenie więźniów do innych obozów, nieliczna grupa została w Toszku do stycznia 1945 roku.

23 stycznia 1945 do miasta wkroczyły wojska radzieckie.

W maju 1945 roku władze radzieckie - NKWD utworzyły na terenie dzisiejszego szpitala obóz dla cywilnej ludności niemieckiej, który funkcjonował do 25 listopada 1945 roku i podlegał komendanturze we wschodnim Berlinie, w dzielnicy Karlshorst. W lipcu 1945 roku z przepełnionego więzienia w Budziszynie przewieziono do Toszka 3665 cywilów. W obozie znajdowało się już wtedy ok. 1000 więźniów z Wrocławia i Górnego Śląska. Więźniowie byli przeważnie umieszczani w głównym budynku obecnego szpitala (blok D). Ci, którzy przeżyli opowiadali, że na porządku dziennym były tortury i ciężka praca na pobliskich polach.

W wyniku okrutnych pobić oraz niedożywienia i chorób zmarło około 3300 osób, a kolejne 1000 z wycieńczenia po opuszczeniu obozu jesienią 1945 roku. Najstarsi mieszkańcy Toszka pamiętają drabiniasty wóz, którym codziennie rano ze szpitala, wywożono ciała zmarłych więźniów i wrzucano do głębokich dołów w okolicach cmentarza żydowskiego (tzw. Sadgruba). W pobliżu tego miejsca, w latach 90-tych, wzniesiono krzyż i pomnik (przy ulicy Wielowiejskiej), aby zachować pamięć o tych wydarzeniach i godnie uczcić pochowanych tam ludzi.

Donata Podkowa