Wersja I
Na zamku toszeckim rządził kiedyś rycerz - rozbójnik, który napadał na przejezdnych kupców i panów, rabował ich mienie. Zgromadził w ten sposób duże skarby i ukrył je w podziemiach zamkowych. Kiedy nieprzyjaciel obległ i zdobył zamek, rozbójnik ze swymi skarbami przepadł bez śladu w podziemiach.
W ciągu lat wielu szukano podziemnego przejścia i skarbu, lecz nikt go nie znalazł. Aby dotrzeć do skarbu trzeba spełnić kilka warunków: urodzić się w niedzielę, wysłuchać 3 mszy świętych, odmówić przepisane formuły i zaklęcia. Po ich spełnieniu osoba ta ma o północy samotnie wejść do zamkowych piwnic, a podziemne ukryte przejście samo się otworzy. Droga do skarbu prowadzi podziemnym gankiem, który staje się coraz głębszy i węższy, po czym otwiera się widok na jezioro, które trzeba trzy razy przepłynąć, aby dostać się na małą znajdującą się w środku wysepkę. Na niej w gnieździe siedzi złota kaczka na 11 złotych jajach.
Wersja II
Druga wersja legendy o złotej kaczce wiąże istnienie skarbu z zaginionym skarbem rodziny Gaschin w XVII wieku, co znalazło swój wydźwięk w formie zapisu w rodowej kronice tej rodziny. Według tej wersji właściciel Toszka, hrabia Gaschin, ożenił swojego syna Leopolda z księżną Gizelą, córką właściciela innego zamku znajdującego się wiele mil od Toszka. Aby ukoić tęsknotę żony za rodzinnymi stronami, młody małżonek ofiarował jej koszyczek, w którym złota kaczka siedziała w srebrnym gnieździe na 11 złotych jajach, z których każde wypełnione było dukatami. Złota kaczka, jako klejnoty rodzinne, przekazywana była z pokolenia na pokolenie. W dniu 29 marca 1811 roku w nocy wybuchł pożar zamku. Pożar ogarnął lewe skrzydło zamku, w którym spała hrabina. Kiedy się zbudziła, na ratunek było już za późno, gdyż klatka schodowa już się paliła. W chwili pełnej trwogi jej spojrzenie padło na wiszący na ścianie portret rodzinny i mało widoczny przycisk. Nacisnęła go i otwarło się ukryte wejście do podziemi. Schwyciła klejnoty rodzinne i weszła tam. Była ciężko chora i w czasie długiej wędrówki w ciemnych korytarzach zemdlała. Kiedy się ocknęła, zakopała klejnoty w napotkanej niszy. Kiedy nareszcie udało jej się wyjść z podziemi i natrafić na pierwszych ludzi, miała wysoką gorączkę. Nie odzyskawszy przytomności umarła, a wraz z nią poszła do grobu tajemnica ukrycia złotej kaczki. (wg inne wersji, przed śmiercią hrabina przekazała komuś tę tajemnicę, ale po oczyszczeniu podziemnych przejść, po spaleniu się zamku, nie znaleziono nigdy poszukiwanego skarbu).
Źródło:
Ludwik Dubiel, Niektóre problemy tradycyjnej kultury miasteczek na Górnym Śląsku w XIX wieku, Materiały do dziejów Toszka i okolicy, wyd. Muzeum, w Gliwicach i Towarzystwo miłośników Ziemi Gliwickiej,. s. 70 - 71.